Forum Forum Gry RPG Furlandia Strona Główna Forum Gry RPG Furlandia
Forum gry MMORPG - Furlandia
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Trzy słowa - tekścior
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Gry RPG Furlandia Strona Główna -> Offtopic
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ar




Dołączył: 29 Kwi 2008
Posty: 622
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bliżej niż dalej ;)

PostWysłany: Pon 11:35, 01 Wrz 2008    Temat postu:

Raz pewien kowal zrobił sobie loda, a następnie poszedł do kuchni po noża by odciąć sobie prawą rękę, lecz zamiast ręki obciął sobie nogę i począł krwawić tak obficie, że z rosołu zrobił pomidorówkę z ryżem i serowym serem mięśni z glukozą i szerokim pasmem witamin wzmacniającymi umysł i ciało oraz duszę. Jednak i to nie powstrzymało krwawienia, więc postanowił zasięgnąć porady druida z odległej krainy leżącej za zachód od wielkiej twierdzy orków, której cienia padają po same krańce Gór Smoka. Druid odpowiedział, że z takimi obrażeniami sobie sobie chyba nie poradzi, ponieważ są jak na jego moce zbyt silne. Jednak Druid kazał odstawić taniec Augumaoqapkenuzewnokleoński, który poniekąd miał zdobyć przychylność bogów, aby pomogli mu zatamować krwawienie, ale tylko na określony czas, gdyż zapomniał pewnego wspomnianego w księdze "Tańców Dziwnych" niezawodnego sposobu, który umożliwiałby dalsze leczenie i przywrócił mu stan zdrowia na "Zdrowy jak Koń". Posłuchawszy druida poszedł najpierw do mięsnego sklepu, aby kupić pół kilo wódki. Kiedy ją kupił, zaczął ją dziwnie tarmosić, aż wreszcie odłożył trunek na ławkę i sobie odpoczął. Po kilku chwilach widział przed sobą postać smukłego pół-smoka, który miał w paszczy jakieś dziwne niecałe kawałki młodej dziewki. Zaniepokojony tym faktem użył zaklęcia, aby móc ją uratować. Zaczął zbierać moc i po chwili całą swą moc skierował ku niemu, a wtedy smok zaczął mocno trzepotać ponieważ bardzo się wściekł. Rozproszył skrzydła i się zesrał. Bohatera odstraszyły smocze stolce, więc szybko złapał za usta i zaczął biec jak najszybciej do karczmy by spotkać szamana Aeafdssaaspdk Quadhiadihda. Gdy po pewnym czasie dostał biegunki i zwieracz puścił, i zasrał karczmę, wtedy smok zrzygał się mu na obiad, który mu dała na koszt firmy ślepa kelnerka, ale to nie zupa, którą zamówił tylko kał pół-smoka, pół wymarłego dinozaura, który swe odchody zakopywał w gabinecie Pana Dentysty-Sadysty. Kilka dni później spotkał Ungu-Bungu, czyli kolegę, którego znał z lat żłobka. Poszli z kolegą na kilka piw, których i tak w sklepie zabrakło, ponieważ sklep był dla członków AA, którzy wykupili wcześniej polisę ubezpieczeniową na 10000 lat świetlnych, która zabezpieczała ich przed zniszczeniem ich przez inną rasę, która była nastawiona wrogo do jego armii, która liczyła niecałe 200 ludzi, ale wyszkolonych na prawdziwych władców miecza, gdy się okazało, że są oni homoseksualistami, którzy zawsze nimi byli i będą, co nie zmienia faktu, że jednak wszyscy są kretynami. Gdy dowiedzieli się, że wczorajszego wieczoru jeden z nich poszedł do tajemniczego budynku na skraju nieba, aby dowiedzieć się, o co chodzi w zagadce: "co rano chodzi, a wieczorem staje", lecz on tego nie rozumiał wcale i poszedł się upić, lecz niestety zapomniał o żołądku, który bolał go od ery paleozoiku. Nie potyka się Jezus o własne nogi tylko o coś, o coś, co ma trzygłowy i chodzi z rękoma do okoła swoich głów. Gdy szedł z góry "Górka" spostrzegł postać, która jadła serowy makowiec, więc się poczęstował. Ale niestety makowiec był zakażony sepsą. Niestety bakterie sepsy zmutowały naszego bohatera, który dostał pajęczą chorobę układu pokarmowego. Bohater nie wiedząc, że jest chory Urwał sobie nogę, gdy było już zbyt późno na robienie kiślu śledziowego zgniłego ze starości. Wtem wpadł na pomysł, który zrewolucjonizował gospodarkę rynku śledziowego na wschodnim wybrzeżu Morza Zasiedmiogórogrodu, które leży poza strefą bombardowania zdziczałych śledzi afrykańskich pływających na tarło koło cieśniny Beringa. Wtem nasz bohater zesrał się do Talerza królowej Wiktorii, ponieważ wysrał czaszkę swym uchem i wysrał też kręgosłup lateksowy, ale wytrzymały. Włożył palec do Oka Saurona, bo miał pierścień na swym małym oślizgłym, nażelowanym włosie z rozdwojoną końcówką i polerowanym drucianą szczotką osmarowaną paskudnym kupskiem z dupy zassanym. I wtem nasz bohater z trzema zębami w kształcie okrągłej, miedzianej, paskowanej głowicy post-nuklearnej z zaburzeniami osobowości, postanowił zaskoczyć wszystkich i schował się we własnej dupie. Wtem usłyszał dziwne głosy z pobliskich krzaków. Pobiegł więc tam i puścił bąka. Jednakże pola marihuany wyschły z powodu oscylacji i interferencji fal dźwiękowych z piosenki techno-popowej. Pierdolnął go piorun, ale gładka jak murzyn po deszczu, blondi przyjaciółka, pomogła mu wyjąć lasso, aby tymże lassem strzelić w czoło murzyna po deszczu. Dziadek dalej ma wąsy, bo wykrztusił kłaczek, a babcia nie miała mlecznych zębów, bo wspomniany kowal jadł wodzionkę palcami nóg swej babci. Przyszły krasnoludki do kredensu po wodę z kranu bo w wannie zabrakło mikroelementów z kranu zepsutego przez hydraulika, bo zjadł dużo "Kreta" na czczo, bo jajka mu przyrastając do pachy rozpękły się na dwa bezkształtne ciałka zielone do fotosyntezy. Nasz dzielny kowal wypił Cherry Coke w ułamku sekundy i poszedł po olejek do opalania, ale doznał szoku. Złapał więc za swój niezawodny, wodoodporny, przeciwpożarowy płaszcz plastikowy- zwłaszcza- anty szokowy i chroniący zęby przed erozją wietrzną.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 12:20, 01 Wrz 2008    Temat postu:

Raz pewien kowal zrobił sobie loda, a następnie poszedł do kuchni po noża by odciąć sobie prawą rękę, lecz zamiast ręki obciął sobie nogę i począł krwawić tak obficie, że z rosołu zrobił pomidorówkę z ryżem i serowym serem mięśni z glukozą i szerokim pasmem witamin wzmacniającymi umysł i ciało oraz duszę. Jednak i to nie powstrzymało krwawienia, więc postanowił zasięgnąć porady druida z odległej krainy leżącej za zachód od wielkiej twierdzy orków, której cienia padają po same krańce Gór Smoka. Druid odpowiedział, że z takimi obrażeniami sobie sobie chyba nie poradzi, ponieważ są jak na jego moce zbyt silne. Jednak Druid kazał odstawić taniec Augumaoqapkenuzewnokleoński, który poniekąd miał zdobyć przychylność bogów, aby pomogli mu zatamować krwawienie, ale tylko na określony czas, gdyż zapomniał pewnego wspomnianego w księdze "Tańców Dziwnych" niezawodnego sposobu, który umożliwiałby dalsze leczenie i przywrócił mu stan zdrowia na "Zdrowy jak Koń". Posłuchawszy druida poszedł najpierw do mięsnego sklepu, aby kupić pół kilo wódki. Kiedy ją kupił, zaczął ją dziwnie tarmosić, aż wreszcie odłożył trunek na ławkę i sobie odpoczął. Po kilku chwilach widział przed sobą postać smukłego pół-smoka, który miał w paszczy jakieś dziwne niecałe kawałki młodej dziewki. Zaniepokojony tym faktem użył zaklęcia, aby móc ją uratować. Zaczął zbierać moc i po chwili całą swą moc skierował ku niemu, a wtedy smok zaczął mocno trzepotać ponieważ bardzo się wściekł. Rozproszył skrzydła i się zesrał. Bohatera odstraszyły smocze stolce, więc szybko złapał za usta i zaczął biec jak najszybciej do karczmy by spotkać szamana Aeafdssaaspdk Quadhiadihda. Gdy po pewnym czasie dostał biegunki i zwieracz puścił, i zasrał karczmę, wtedy smok zrzygał się mu na obiad, który mu dała na koszt firmy ślepa kelnerka, ale to nie zupa, którą zamówił tylko kał pół-smoka, pół wymarłego dinozaura, który swe odchody zakopywał w gabinecie Pana Dentysty-Sadysty. Kilka dni później spotkał Ungu-Bungu, czyli kolegę, którego znał z lat żłobka. Poszli z kolegą na kilka piw, których i tak w sklepie zabrakło, ponieważ sklep był dla członków AA, którzy wykupili wcześniej polisę ubezpieczeniową na 10000 lat świetlnych, która zabezpieczała ich przed zniszczeniem ich przez inną rasę, która była nastawiona wrogo do jego armii, która liczyła niecałe 200 ludzi, ale wyszkolonych na prawdziwych władców miecza, gdy się okazało, że są oni homoseksualistami, którzy zawsze nimi byli i będą, co nie zmienia faktu, że jednak wszyscy są kretynami. Gdy dowiedzieli się, że wczorajszego wieczoru jeden z nich poszedł do tajemniczego budynku na skraju nieba, aby dowiedzieć się, o co chodzi w zagadce: "co rano chodzi, a wieczorem staje", lecz on tego nie rozumiał wcale i poszedł się upić, lecz niestety zapomniał o żołądku, który bolał go od ery paleozoiku. Nie potyka się Jezus o własne nogi tylko o coś, o coś, co ma trzygłowy i chodzi z rękoma do okoła swoich głów. Gdy szedł z góry "Górka" spostrzegł postać, która jadła serowy makowiec, więc się poczęstował. Ale niestety makowiec był zakażony sepsą. Niestety bakterie sepsy zmutowały naszego bohatera, który dostał pajęczą chorobę układu pokarmowego. Bohater nie wiedząc, że jest chory Urwał sobie nogę, gdy było już zbyt późno na robienie kiślu śledziowego zgniłego ze starości. Wtem wpadł na pomysł, który zrewolucjonizował gospodarkę rynku śledziowego na wschodnim wybrzeżu Morza Zasiedmiogórogrodu, które leży poza strefą bombardowania zdziczałych śledzi afrykańskich pływających na tarło koło cieśniny Beringa. Wtem nasz bohater zesrał się do Talerza królowej Wiktorii, ponieważ wysrał czaszkę swym uchem i wysrał też kręgosłup lateksowy, ale wytrzymały. Włożył palec do Oka Saurona, bo miał pierścień na swym małym oślizgłym, nażelowanym włosie z rozdwojoną końcówką i polerowanym drucianą szczotką osmarowaną paskudnym kupskiem z dupy zassanym. I wtem nasz bohater z trzema zębami w kształcie okrągłej, miedzianej, paskowanej głowicy post-nuklearnej z zaburzeniami osobowości, postanowił zaskoczyć wszystkich i schował się we własnej dupie. Wtem usłyszał dziwne głosy z pobliskich krzaków. Pobiegł więc tam i puścił bąka. Jednakże pola marihuany wyschły z powodu oscylacji i interferencji fal dźwiękowych z piosenki techno-popowej. Pierdolnął go piorun, ale gładka jak murzyn po deszczu, blondi przyjaciółka, pomogła mu wyjąć lasso, aby tymże lassem strzelić w czoło murzyna po deszczu. Dziadek dalej ma wąsy, bo wykrztusił kłaczek, a babcia nie miała mlecznych zębów, bo wspomniany kowal jadł wodzionkę palcami nóg swej babci. Przyszły krasnoludki do kredensu po wodę z kranu bo w wannie zabrakło mikroelementów z kranu zepsutego przez hydraulika, bo zjadł dużo "Kreta" na czczo, bo jajka mu przyrastając do pachy rozpękły się na dwa bezkształtne ciałka zielone do fotosyntezy. Nasz dzielny kowal wypił Cherry Coke w ułamku sekundy i poszedł po olejek do opalania, ale doznał szoku. Złapał więc za swój niezawodny, wodoodporny, przeciwpożarowy płaszcz plastikowy - zwłaszcza - anty szokowy i chroniący zęby przed erozją wietrzną oraz wodną. Spadł
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ar




Dołączył: 29 Kwi 2008
Posty: 622
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bliżej niż dalej ;)

PostWysłany: Wto 15:27, 02 Wrz 2008    Temat postu:

Raz pewien kowal zrobił sobie loda, a następnie poszedł do kuchni po noża by odciąć sobie prawą rękę, lecz zamiast ręki obciął sobie nogę i począł krwawić tak obficie, że z rosołu zrobił pomidorówkę z ryżem i serowym serem mięśni z glukozą i szerokim pasmem witamin wzmacniającymi umysł i ciało oraz duszę. Jednak i to nie powstrzymało krwawienia, więc postanowił zasięgnąć porady druida z odległej krainy leżącej za zachód od wielkiej twierdzy orków, której cienia padają po same krańce Gór Smoka. Druid odpowiedział, że z takimi obrażeniami sobie sobie chyba nie poradzi, ponieważ są jak na jego moce zbyt silne. Jednak Druid kazał odstawić taniec Augumaoqapkenuzewnokleoński, który poniekąd miał zdobyć przychylność bogów, aby pomogli mu zatamować krwawienie, ale tylko na określony czas, gdyż zapomniał pewnego wspomnianego w księdze "Tańców Dziwnych" niezawodnego sposobu, który umożliwiałby dalsze leczenie i przywrócił mu stan zdrowia na "Zdrowy jak Koń". Posłuchawszy druida poszedł najpierw do mięsnego sklepu, aby kupić pół kilo wódki. Kiedy ją kupił, zaczął ją dziwnie tarmosić, aż wreszcie odłożył trunek na ławkę i sobie odpoczął. Po kilku chwilach widział przed sobą postać smukłego pół-smoka, który miał w paszczy jakieś dziwne niecałe kawałki młodej dziewki. Zaniepokojony tym faktem użył zaklęcia, aby móc ją uratować. Zaczął zbierać moc i po chwili całą swą moc skierował ku niemu, a wtedy smok zaczął mocno trzepotać ponieważ bardzo się wściekł. Rozproszył skrzydła i się zesrał. Bohatera odstraszyły smocze stolce, więc szybko złapał za usta i zaczął biec jak najszybciej do karczmy by spotkać szamana Aeafdssaaspdk Quadhiadihda. Gdy po pewnym czasie dostał biegunki i zwieracz puścił, i zasrał karczmę, wtedy smok zrzygał się mu na obiad, który mu dała na koszt firmy ślepa kelnerka, ale to nie zupa, którą zamówił tylko kał pół-smoka, pół wymarłego dinozaura, który swe odchody zakopywał w gabinecie Pana Dentysty-Sadysty. Kilka dni później spotkał Ungu-Bungu, czyli kolegę, którego znał z lat żłobka. Poszli z kolegą na kilka piw, których i tak w sklepie zabrakło, ponieważ sklep był dla członków AA, którzy wykupili wcześniej polisę ubezpieczeniową na 10000 lat świetlnych, która zabezpieczała ich przed zniszczeniem ich przez inną rasę, która była nastawiona wrogo do jego armii, która liczyła niecałe 200 ludzi, ale wyszkolonych na prawdziwych władców miecza, gdy się okazało, że są oni homoseksualistami, którzy zawsze nimi byli i będą, co nie zmienia faktu, że jednak wszyscy są kretynami. Gdy dowiedzieli się, że wczorajszego wieczoru jeden z nich poszedł do tajemniczego budynku na skraju nieba, aby dowiedzieć się, o co chodzi w zagadce: "co rano chodzi, a wieczorem staje", lecz on tego nie rozumiał wcale i poszedł się upić, lecz niestety zapomniał o żołądku, który bolał go od ery paleozoiku. Nie potyka się Jezus o własne nogi tylko o coś, o coś, co ma trzygłowy i chodzi z rękoma do okoła swoich głów. Gdy szedł z góry "Górka" spostrzegł postać, która jadła serowy makowiec, więc się poczęstował. Ale niestety makowiec był zakażony sepsą. Niestety bakterie sepsy zmutowały naszego bohatera, który dostał pajęczą chorobę układu pokarmowego. Bohater nie wiedząc, że jest chory Urwał sobie nogę, gdy było już zbyt późno na robienie kiślu śledziowego zgniłego ze starości. Wtem wpadł na pomysł, który zrewolucjonizował gospodarkę rynku śledziowego na wschodnim wybrzeżu Morza Zasiedmiogórogrodu, które leży poza strefą bombardowania zdziczałych śledzi afrykańskich pływających na tarło koło cieśniny Beringa. Wtem nasz bohater zesrał się do Talerza królowej Wiktorii, ponieważ wysrał czaszkę swym uchem i wysrał też kręgosłup lateksowy, ale wytrzymały. Włożył palec do Oka Saurona, bo miał pierścień na swym małym oślizgłym, nażelowanym włosie z rozdwojoną końcówką i polerowanym drucianą szczotką osmarowaną paskudnym kupskiem z dupy zassanym. I wtem nasz bohater z trzema zębami w kształcie okrągłej, miedzianej, paskowanej głowicy post-nuklearnej z zaburzeniami osobowości, postanowił zaskoczyć wszystkich i schował się we własnej dupie. Wtem usłyszał dziwne głosy z pobliskich krzaków. Pobiegł więc tam i puścił bąka. Jednakże pola marihuany wyschły z powodu oscylacji i interferencji fal dźwiękowych z piosenki techno-popowej. Pierdolnął go piorun, ale gładka jak murzyn po deszczu, blondi przyjaciółka, pomogła mu wyjąć lasso, aby tymże lassem strzelić w czoło murzyna po deszczu. Dziadek dalej ma wąsy, bo wykrztusił kłaczek, a babcia nie miała mlecznych zębów, bo wspomniany kowal jadł wodzionkę palcami nóg swej babci. Przyszły krasnoludki do kredensu po wodę z kranu bo w wannie zabrakło mikroelementów z kranu zepsutego przez hydraulika, bo zjadł dużo "Kreta" na czczo, bo jajka mu przyrastając do pachy rozpękły się na dwa bezkształtne ciałka zielone do fotosyntezy. Nasz dzielny kowal wypił Cherry Coke w ułamku sekundy i poszedł po olejek do opalania, ale doznał szoku. Złapał więc za swój niezawodny, wodoodporny, przeciwpożarowy płaszcz plastikowy - zwłaszcza - anty szokowy i chroniący zęby przed erozją wietrzną oraz wodną. Spadł z krawężnika na

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Cariand
Administrator



Dołączył: 09 Wrz 2007
Posty: 2127
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tarnowskie Góry

PostWysłany: Wto 15:33, 02 Wrz 2008    Temat postu:

Raz pewien kowal zrobił sobie loda, a następnie poszedł do kuchni po noża by odciąć sobie prawą rękę, lecz zamiast ręki obciął sobie nogę i począł krwawić tak obficie, że z rosołu zrobił pomidorówkę z ryżem i serowym serem mięśni z glukozą i szerokim pasmem witamin wzmacniającymi umysł i ciało oraz duszę. Jednak i to nie powstrzymało krwawienia, więc postanowił zasięgnąć porady druida z odległej krainy leżącej za zachód od wielkiej twierdzy orków, której cienia padają po same krańce Gór Smoka. Druid odpowiedział, że z takimi obrażeniami sobie sobie chyba nie poradzi, ponieważ są jak na jego moce zbyt silne. Jednak Druid kazał odstawić taniec Augumaoqapkenuzewnokleoński, który poniekąd miał zdobyć przychylność bogów, aby pomogli mu zatamować krwawienie, ale tylko na określony czas, gdyż zapomniał pewnego wspomnianego w księdze "Tańców Dziwnych" niezawodnego sposobu, który umożliwiałby dalsze leczenie i przywrócił mu stan zdrowia na "Zdrowy jak Koń". Posłuchawszy druida poszedł najpierw do mięsnego sklepu, aby kupić pół kilo wódki. Kiedy ją kupił, zaczął ją dziwnie tarmosić, aż wreszcie odłożył trunek na ławkę i sobie odpoczął. Po kilku chwilach widział przed sobą postać smukłego pół-smoka, który miał w paszczy jakieś dziwne niecałe kawałki młodej dziewki. Zaniepokojony tym faktem użył zaklęcia, aby móc ją uratować. Zaczął zbierać moc i po chwili całą swą moc skierował ku niemu, a wtedy smok zaczął mocno trzepotać ponieważ bardzo się wściekł. Rozproszył skrzydła i się zesrał. Bohatera odstraszyły smocze stolce, więc szybko złapał za usta i zaczął biec jak najszybciej do karczmy by spotkać szamana Aeafdssaaspdk Quadhiadihda. Gdy po pewnym czasie dostał biegunki i zwieracz puścił, i zasrał karczmę, wtedy smok zrzygał się mu na obiad, który mu dała na koszt firmy ślepa kelnerka, ale to nie zupa, którą zamówił tylko kał pół-smoka, pół wymarłego dinozaura, który swe odchody zakopywał w gabinecie Pana Dentysty-Sadysty. Kilka dni później spotkał Ungu-Bungu, czyli kolegę, którego znał z lat żłobka. Poszli z kolegą na kilka piw, których i tak w sklepie zabrakło, ponieważ sklep był dla członków AA, którzy wykupili wcześniej polisę ubezpieczeniową na 10000 lat świetlnych, która zabezpieczała ich przed zniszczeniem ich przez inną rasę, która była nastawiona wrogo do jego armii, która liczyła niecałe 200 ludzi, ale wyszkolonych na prawdziwych władców miecza, gdy się okazało, że są oni homoseksualistami, którzy zawsze nimi byli i będą, co nie zmienia faktu, że jednak wszyscy są kretynami. Gdy dowiedzieli się, że wczorajszego wieczoru jeden z nich poszedł do tajemniczego budynku na skraju nieba, aby dowiedzieć się, o co chodzi w zagadce: "co rano chodzi, a wieczorem staje", lecz on tego nie rozumiał wcale i poszedł się upić, lecz niestety zapomniał o żołądku, który bolał go od ery paleozoiku. Nie potyka się Jezus o własne nogi tylko o coś, o coś, co ma trzygłowy i chodzi z rękoma do okoła swoich głów. Gdy szedł z góry "Górka" spostrzegł postać, która jadła serowy makowiec, więc się poczęstował. Ale niestety makowiec był zakażony sepsą. Niestety bakterie sepsy zmutowały naszego bohatera, który dostał pajęczą chorobę układu pokarmowego. Bohater nie wiedząc, że jest chory Urwał sobie nogę, gdy było już zbyt późno na robienie kiślu śledziowego zgniłego ze starości. Wtem wpadł na pomysł, który zrewolucjonizował gospodarkę rynku śledziowego na wschodnim wybrzeżu Morza Zasiedmiogórogrodu, które leży poza strefą bombardowania zdziczałych śledzi afrykańskich pływających na tarło koło cieśniny Beringa. Wtem nasz bohater zesrał się do Talerza królowej Wiktorii, ponieważ wysrał czaszkę swym uchem i wysrał też kręgosłup lateksowy, ale wytrzymały. Włożył palec do Oka Saurona, bo miał pierścień na swym małym oślizgłym, nażelowanym włosie z rozdwojoną końcówką i polerowanym drucianą szczotką osmarowaną paskudnym kupskiem z dupy zassanym. I wtem nasz bohater z trzema zębami w kształcie okrągłej, miedzianej, paskowanej głowicy post-nuklearnej z zaburzeniami osobowości, postanowił zaskoczyć wszystkich i schował się we własnej dupie. Wtem usłyszał dziwne głosy z pobliskich krzaków. Pobiegł więc tam i puścił bąka. Jednakże pola marihuany wyschły z powodu oscylacji i interferencji fal dźwiękowych z piosenki techno-popowej. Pierdolnął go piorun, ale gładka jak murzyn po deszczu, blondi przyjaciółka, pomogła mu wyjąć lasso, aby tymże lassem strzelić w czoło murzyna po deszczu. Dziadek dalej ma wąsy, bo wykrztusił kłaczek, a babcia nie miała mlecznych zębów, bo wspomniany kowal jadł wodzionkę palcami nóg swej babci. Przyszły krasnoludki do kredensu po wodę z kranu bo w wannie zabrakło mikroelementów z kranu zepsutego przez hydraulika, bo zjadł dużo "Kreta" na czczo, bo jajka mu przyrastając do pachy rozpękły się na dwa bezkształtne ciałka zielone do fotosyntezy. Nasz dzielny kowal wypił Cherry Coke w ułamku sekundy i poszedł po olejek do opalania, ale doznał szoku. Złapał więc za swój niezawodny, wodoodporny, przeciwpożarowy płaszcz plastikowy - zwłaszcza - anty szokowy i chroniący zęby przed erozją wietrzną oraz wodną. Spadł z krawężnika na krzywą rurę od

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ar




Dołączył: 29 Kwi 2008
Posty: 622
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bliżej niż dalej ;)

PostWysłany: Wto 15:37, 02 Wrz 2008    Temat postu:

Raz pewien kowal zrobił sobie loda, a następnie poszedł do kuchni po noża by odciąć sobie prawą rękę, lecz zamiast ręki obciął sobie nogę i począł krwawić tak obficie, że z rosołu zrobił pomidorówkę z ryżem i serowym serem mięśni z glukozą i szerokim pasmem witamin wzmacniającymi umysł i ciało oraz duszę. Jednak i to nie powstrzymało krwawienia, więc postanowił zasięgnąć porady druida z odległej krainy leżącej za zachód od wielkiej twierdzy orków, której cienia padają po same krańce Gór Smoka. Druid odpowiedział, że z takimi obrażeniami sobie sobie chyba nie poradzi, ponieważ są jak na jego moce zbyt silne. Jednak Druid kazał odstawić taniec Augumaoqapkenuzewnokleoński, który poniekąd miał zdobyć przychylność bogów, aby pomogli mu zatamować krwawienie, ale tylko na określony czas, gdyż zapomniał pewnego wspomnianego w księdze "Tańców Dziwnych" niezawodnego sposobu, który umożliwiałby dalsze leczenie i przywrócił mu stan zdrowia na "Zdrowy jak Koń". Posłuchawszy druida poszedł najpierw do mięsnego sklepu, aby kupić pół kilo wódki. Kiedy ją kupił, zaczął ją dziwnie tarmosić, aż wreszcie odłożył trunek na ławkę i sobie odpoczął. Po kilku chwilach widział przed sobą postać smukłego pół-smoka, który miał w paszczy jakieś dziwne niecałe kawałki młodej dziewki. Zaniepokojony tym faktem użył zaklęcia, aby móc ją uratować. Zaczął zbierać moc i po chwili całą swą moc skierował ku niemu, a wtedy smok zaczął mocno trzepotać ponieważ bardzo się wściekł. Rozproszył skrzydła i się zesrał. Bohatera odstraszyły smocze stolce, więc szybko złapał za usta i zaczął biec jak najszybciej do karczmy by spotkać szamana Aeafdssaaspdk Quadhiadihda. Gdy po pewnym czasie dostał biegunki i zwieracz puścił, i zasrał karczmę, wtedy smok zrzygał się mu na obiad, który mu dała na koszt firmy ślepa kelnerka, ale to nie zupa, którą zamówił tylko kał pół-smoka, pół wymarłego dinozaura, który swe odchody zakopywał w gabinecie Pana Dentysty-Sadysty. Kilka dni później spotkał Ungu-Bungu, czyli kolegę, którego znał z lat żłobka. Poszli z kolegą na kilka piw, których i tak w sklepie zabrakło, ponieważ sklep był dla członków AA, którzy wykupili wcześniej polisę ubezpieczeniową na 10000 lat świetlnych, która zabezpieczała ich przed zniszczeniem ich przez inną rasę, która była nastawiona wrogo do jego armii, która liczyła niecałe 200 ludzi, ale wyszkolonych na prawdziwych władców miecza, gdy się okazało, że są oni homoseksualistami, którzy zawsze nimi byli i będą, co nie zmienia faktu, że jednak wszyscy są kretynami. Gdy dowiedzieli się, że wczorajszego wieczoru jeden z nich poszedł do tajemniczego budynku na skraju nieba, aby dowiedzieć się, o co chodzi w zagadce: "co rano chodzi, a wieczorem staje", lecz on tego nie rozumiał wcale i poszedł się upić, lecz niestety zapomniał o żołądku, który bolał go od ery paleozoiku. Nie potyka się Jezus o własne nogi tylko o coś, o coś, co ma trzygłowy i chodzi z rękoma do okoła swoich głów. Gdy szedł z góry "Górka" spostrzegł postać, która jadła serowy makowiec, więc się poczęstował. Ale niestety makowiec był zakażony sepsą. Niestety bakterie sepsy zmutowały naszego bohatera, który dostał pajęczą chorobę układu pokarmowego. Bohater nie wiedząc, że jest chory Urwał sobie nogę, gdy było już zbyt późno na robienie kiślu śledziowego zgniłego ze starości. Wtem wpadł na pomysł, który zrewolucjonizował gospodarkę rynku śledziowego na wschodnim wybrzeżu Morza Zasiedmiogórogrodu, które leży poza strefą bombardowania zdziczałych śledzi afrykańskich pływających na tarło koło cieśniny Beringa. Wtem nasz bohater zesrał się do Talerza królowej Wiktorii, ponieważ wysrał czaszkę swym uchem i wysrał też kręgosłup lateksowy, ale wytrzymały. Włożył palec do Oka Saurona, bo miał pierścień na swym małym oślizgłym, nażelowanym włosie z rozdwojoną końcówką i polerowanym drucianą szczotką osmarowaną paskudnym kupskiem z dupy zassanym. I wtem nasz bohater z trzema zębami w kształcie okrągłej, miedzianej, paskowanej głowicy post-nuklearnej z zaburzeniami osobowości, postanowił zaskoczyć wszystkich i schował się we własnej dupie. Wtem usłyszał dziwne głosy z pobliskich krzaków. Pobiegł więc tam i puścił bąka. Jednakże pola marihuany wyschły z powodu oscylacji i interferencji fal dźwiękowych z piosenki techno-popowej. Pierdolnął go piorun, ale gładka jak murzyn po deszczu, blondi przyjaciółka, pomogła mu wyjąć lasso, aby tymże lassem strzelić w czoło murzyna po deszczu. Dziadek dalej ma wąsy, bo wykrztusił kłaczek, a babcia nie miała mlecznych zębów, bo wspomniany kowal jadł wodzionkę palcami nóg swej babci. Przyszły krasnoludki do kredensu po wodę z kranu bo w wannie zabrakło mikroelementów z kranu zepsutego przez hydraulika, bo zjadł dużo "Kreta" na czczo, bo jajka mu przyrastając do pachy rozpękły się na dwa bezkształtne ciałka zielone do fotosyntezy. Nasz dzielny kowal wypił Cherry Coke w ułamku sekundy i poszedł po olejek do opalania, ale doznał szoku. Złapał więc za swój niezawodny, wodoodporny, przeciwpożarowy płaszcz plastikowy - zwłaszcza - anty szokowy i chroniący zęby przed erozją wietrzną oraz wodną. Spadł z krawężnika na krzywą rurę od odkurzacza umyślnie tam

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Cariand
Administrator



Dołączył: 09 Wrz 2007
Posty: 2127
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tarnowskie Góry

PostWysłany: Wto 17:21, 02 Wrz 2008    Temat postu:

Raz pewien kowal zrobił sobie loda, a następnie poszedł do kuchni po noża by odciąć sobie prawą rękę, lecz zamiast ręki obciął sobie nogę i począł krwawić tak obficie, że z rosołu zrobił pomidorówkę z ryżem i serowym serem mięśni z glukozą i szerokim pasmem witamin wzmacniającymi umysł i ciało oraz duszę. Jednak i to nie powstrzymało krwawienia, więc postanowił zasięgnąć porady druida z odległej krainy leżącej za zachód od wielkiej twierdzy orków, której cienia padają po same krańce Gór Smoka. Druid odpowiedział, że z takimi obrażeniami sobie sobie chyba nie poradzi, ponieważ są jak na jego moce zbyt silne. Jednak Druid kazał odstawić taniec Augumaoqapkenuzewnokleoński, który poniekąd miał zdobyć przychylność bogów, aby pomogli mu zatamować krwawienie, ale tylko na określony czas, gdyż zapomniał pewnego wspomnianego w księdze "Tańców Dziwnych" niezawodnego sposobu, który umożliwiałby dalsze leczenie i przywrócił mu stan zdrowia na "Zdrowy jak Koń". Posłuchawszy druida poszedł najpierw do mięsnego sklepu, aby kupić pół kilo wódki. Kiedy ją kupił, zaczął ją dziwnie tarmosić, aż wreszcie odłożył trunek na ławkę i sobie odpoczął. Po kilku chwilach widział przed sobą postać smukłego pół-smoka, który miał w paszczy jakieś dziwne niecałe kawałki młodej dziewki. Zaniepokojony tym faktem użył zaklęcia, aby móc ją uratować. Zaczął zbierać moc i po chwili całą swą moc skierował ku niemu, a wtedy smok zaczął mocno trzepotać ponieważ bardzo się wściekł. Rozproszył skrzydła i się zesrał. Bohatera odstraszyły smocze stolce, więc szybko złapał za usta i zaczął biec jak najszybciej do karczmy by spotkać szamana Aeafdssaaspdk Quadhiadihda. Gdy po pewnym czasie dostał biegunki i zwieracz puścił, i zasrał karczmę, wtedy smok zrzygał się mu na obiad, który mu dała na koszt firmy ślepa kelnerka, ale to nie zupa, którą zamówił tylko kał pół-smoka, pół wymarłego dinozaura, który swe odchody zakopywał w gabinecie Pana Dentysty-Sadysty. Kilka dni później spotkał Ungu-Bungu, czyli kolegę, którego znał z lat żłobka. Poszli z kolegą na kilka piw, których i tak w sklepie zabrakło, ponieważ sklep był dla członków AA, którzy wykupili wcześniej polisę ubezpieczeniową na 10000 lat świetlnych, która zabezpieczała ich przed zniszczeniem ich przez inną rasę, która była nastawiona wrogo do jego armii, która liczyła niecałe 200 ludzi, ale wyszkolonych na prawdziwych władców miecza, gdy się okazało, że są oni homoseksualistami, którzy zawsze nimi byli i będą, co nie zmienia faktu, że jednak wszyscy są kretynami. Gdy dowiedzieli się, że wczorajszego wieczoru jeden z nich poszedł do tajemniczego budynku na skraju nieba, aby dowiedzieć się, o co chodzi w zagadce: "co rano chodzi, a wieczorem staje", lecz on tego nie rozumiał wcale i poszedł się upić, lecz niestety zapomniał o żołądku, który bolał go od ery paleozoiku. Nie potyka się Jezus o własne nogi tylko o coś, o coś, co ma trzygłowy i chodzi z rękoma do okoła swoich głów. Gdy szedł z góry "Górka" spostrzegł postać, która jadła serowy makowiec, więc się poczęstował. Ale niestety makowiec był zakażony sepsą. Niestety bakterie sepsy zmutowały naszego bohatera, który dostał pajęczą chorobę układu pokarmowego. Bohater nie wiedząc, że jest chory Urwał sobie nogę, gdy było już zbyt późno na robienie kiślu śledziowego zgniłego ze starości. Wtem wpadł na pomysł, który zrewolucjonizował gospodarkę rynku śledziowego na wschodnim wybrzeżu Morza Zasiedmiogórogrodu, które leży poza strefą bombardowania zdziczałych śledzi afrykańskich pływających na tarło koło cieśniny Beringa. Wtem nasz bohater zesrał się do Talerza królowej Wiktorii, ponieważ wysrał czaszkę swym uchem i wysrał też kręgosłup lateksowy, ale wytrzymały. Włożył palec do Oka Saurona, bo miał pierścień na swym małym oślizgłym, nażelowanym włosie z rozdwojoną końcówką i polerowanym drucianą szczotką osmarowaną paskudnym kupskiem z dupy zassanym. I wtem nasz bohater z trzema zębami w kształcie okrągłej, miedzianej, paskowanej głowicy post-nuklearnej z zaburzeniami osobowości, postanowił zaskoczyć wszystkich i schował się we własnej dupie. Wtem usłyszał dziwne głosy z pobliskich krzaków. Pobiegł więc tam i puścił bąka. Jednakże pola marihuany wyschły z powodu oscylacji i interferencji fal dźwiękowych z piosenki techno-popowej. Pierdolnął go piorun, ale gładka jak murzyn po deszczu, blondi przyjaciółka, pomogła mu wyjąć lasso, aby tymże lassem strzelić w czoło murzyna po deszczu. Dziadek dalej ma wąsy, bo wykrztusił kłaczek, a babcia nie miała mlecznych zębów, bo wspomniany kowal jadł wodzionkę palcami nóg swej babci. Przyszły krasnoludki do kredensu po wodę z kranu bo w wannie zabrakło mikroelementów z kranu zepsutego przez hydraulika, bo zjadł dużo "Kreta" na czczo, bo jajka mu przyrastając do pachy rozpękły się na dwa bezkształtne ciałka zielone do fotosyntezy. Nasz dzielny kowal wypił Cherry Coke w ułamku sekundy i poszedł po olejek do opalania, ale doznał szoku. Złapał więc za swój niezawodny, wodoodporny, przeciwpożarowy płaszcz plastikowy - zwłaszcza - anty szokowy i chroniący zęby przed erozją wietrzną oraz wodną. Spadł z krawężnika na krzywą rurę od odkurzacza umyślnie tam pozostawioną przez hrabiego

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Śro 12:15, 03 Wrz 2008    Temat postu:

Raz pewien kowal zrobił sobie loda, a następnie poszedł do kuchni po noża by odciąć sobie prawą rękę, lecz zamiast ręki obciął sobie nogę i począł krwawić tak obficie, że z rosołu zrobił pomidorówkę z ryżem i serowym serem mięśni z glukozą i szerokim pasmem witamin wzmacniającymi umysł i ciało oraz duszę. Jednak i to nie powstrzymało krwawienia, więc postanowił zasięgnąć porady druida z odległej krainy leżącej za zachód od wielkiej twierdzy orków, której cienia padają po same krańce Gór Smoka. Druid odpowiedział, że z takimi obrażeniami sobie sobie chyba nie poradzi, ponieważ są jak na jego moce zbyt silne. Jednak Druid kazał odstawić taniec Augumaoqapkenuzewnokleoński, który poniekąd miał zdobyć przychylność bogów, aby pomogli mu zatamować krwawienie, ale tylko na określony czas, gdyż zapomniał pewnego wspomnianego w księdze "Tańców Dziwnych" niezawodnego sposobu, który umożliwiałby dalsze leczenie i przywrócił mu stan zdrowia na "Zdrowy jak Koń". Posłuchawszy druida poszedł najpierw do mięsnego sklepu, aby kupić pół kilo wódki. Kiedy ją kupił, zaczął ją dziwnie tarmosić, aż wreszcie odłożył trunek na ławkę i sobie odpoczął. Po kilku chwilach widział przed sobą postać smukłego pół-smoka, który miał w paszczy jakieś dziwne niecałe kawałki młodej dziewki. Zaniepokojony tym faktem użył zaklęcia, aby móc ją uratować. Zaczął zbierać moc i po chwili całą swą moc skierował ku niemu, a wtedy smok zaczął mocno trzepotać ponieważ bardzo się wściekł. Rozproszył skrzydła i się zesrał. Bohatera odstraszyły smocze stolce, więc szybko złapał za usta i zaczął biec jak najszybciej do karczmy by spotkać szamana Aeafdssaaspdk Quadhiadihda. Gdy po pewnym czasie dostał biegunki i zwieracz puścił, i zasrał karczmę, wtedy smok zrzygał się mu na obiad, który mu dała na koszt firmy ślepa kelnerka, ale to nie zupa, którą zamówił tylko kał pół-smoka, pół wymarłego dinozaura, który swe odchody zakopywał w gabinecie Pana Dentysty-Sadysty. Kilka dni później spotkał Ungu-Bungu, czyli kolegę, którego znał z lat żłobka. Poszli z kolegą na kilka piw, których i tak w sklepie zabrakło, ponieważ sklep był dla członków AA, którzy wykupili wcześniej polisę ubezpieczeniową na 10000 lat świetlnych, która zabezpieczała ich przed zniszczeniem ich przez inną rasę, która była nastawiona wrogo do jego armii, która liczyła niecałe 200 ludzi, ale wyszkolonych na prawdziwych władców miecza, gdy się okazało, że są oni homoseksualistami, którzy zawsze nimi byli i będą, co nie zmienia faktu, że jednak wszyscy są kretynami. Gdy dowiedzieli się, że wczorajszego wieczoru jeden z nich poszedł do tajemniczego budynku na skraju nieba, aby dowiedzieć się, o co chodzi w zagadce: "co rano chodzi, a wieczorem staje", lecz on tego nie rozumiał wcale i poszedł się upić, lecz niestety zapomniał o żołądku, który bolał go od ery paleozoiku. Nie potyka się Jezus o własne nogi tylko o coś, o coś, co ma trzygłowy i chodzi z rękoma do okoła swoich głów. Gdy szedł z góry "Górka" spostrzegł postać, która jadła serowy makowiec, więc się poczęstował. Ale niestety makowiec był zakażony sepsą. Niestety bakterie sepsy zmutowały naszego bohatera, który dostał pajęczą chorobę układu pokarmowego. Bohater nie wiedząc, że jest chory Urwał sobie nogę, gdy było już zbyt późno na robienie kiślu śledziowego zgniłego ze starości. Wtem wpadł na pomysł, który zrewolucjonizował gospodarkę rynku śledziowego na wschodnim wybrzeżu Morza Zasiedmiogórogrodu, które leży poza strefą bombardowania zdziczałych śledzi afrykańskich pływających na tarło koło cieśniny Beringa. Wtem nasz bohater zesrał się do Talerza królowej Wiktorii, ponieważ wysrał czaszkę swym uchem i wysrał też kręgosłup lateksowy, ale wytrzymały. Włożył palec do Oka Saurona, bo miał pierścień na swym małym oślizgłym, nażelowanym włosie z rozdwojoną końcówką i polerowanym drucianą szczotką osmarowaną paskudnym kupskiem z dupy zassanym. I wtem nasz bohater z trzema zębami w kształcie okrągłej, miedzianej, paskowanej głowicy post-nuklearnej z zaburzeniami osobowości, postanowił zaskoczyć wszystkich i schował się we własnej dupie. Wtem usłyszał dziwne głosy z pobliskich krzaków. Pobiegł więc tam i puścił bąka. Jednakże pola marihuany wyschły z powodu oscylacji i interferencji fal dźwiękowych z piosenki techno-popowej. Pierdolnął go piorun, ale gładka jak murzyn po deszczu, blondi przyjaciółka, pomogła mu wyjąć lasso, aby tymże lassem strzelić w czoło murzyna po deszczu. Dziadek dalej ma wąsy, bo wykrztusił kłaczek, a babcia nie miała mlecznych zębów, bo wspomniany kowal jadł wodzionkę palcami nóg swej babci. Przyszły krasnoludki do kredensu po wodę z kranu bo w wannie zabrakło mikroelementów z kranu zepsutego przez hydraulika, bo zjadł dużo "Kreta" na czczo, bo jajka mu przyrastając do pachy rozpękły się na dwa bezkształtne ciałka zielone do fotosyntezy. Nasz dzielny kowal wypił Cherry Coke w ułamku sekundy i poszedł po olejek do opalania, ale doznał szoku. Złapał więc za swój niezawodny, wodoodporny, przeciwpożarowy płaszcz plastikowy - zwłaszcza - anty szokowy i chroniący zęby przed erozją wietrzną oraz wodną. Spadł z krawężnika na krzywą rurę od odkurzacza umyślnie tam pozostawioną przez hrabiego Montgomerego, który udusił

Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Śro 12:16, 03 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ar




Dołączył: 29 Kwi 2008
Posty: 622
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bliżej niż dalej ;)

PostWysłany: Śro 14:29, 03 Wrz 2008    Temat postu:

Raz pewien kowal zrobił sobie loda, a następnie poszedł do kuchni po noża by odciąć sobie prawą rękę, lecz zamiast ręki obciął sobie nogę i począł krwawić tak obficie, że z rosołu zrobił pomidorówkę z ryżem i serowym serem mięśni z glukozą i szerokim pasmem witamin wzmacniającymi umysł i ciało oraz duszę. Jednak i to nie powstrzymało krwawienia, więc postanowił zasięgnąć porady druida z odległej krainy leżącej za zachód od wielkiej twierdzy orków, której cienia padają po same krańce Gór Smoka. Druid odpowiedział, że z takimi obrażeniami sobie sobie chyba nie poradzi, ponieważ są jak na jego moce zbyt silne. Jednak Druid kazał odstawić taniec Augumaoqapkenuzewnokleoński, który poniekąd miał zdobyć przychylność bogów, aby pomogli mu zatamować krwawienie, ale tylko na określony czas, gdyż zapomniał pewnego wspomnianego w księdze "Tańców Dziwnych" niezawodnego sposobu, który umożliwiałby dalsze leczenie i przywrócił mu stan zdrowia na "Zdrowy jak Koń". Posłuchawszy druida poszedł najpierw do mięsnego sklepu, aby kupić pół kilo wódki. Kiedy ją kupił, zaczął ją dziwnie tarmosić, aż wreszcie odłożył trunek na ławkę i sobie odpoczął. Po kilku chwilach widział przed sobą postać smukłego pół-smoka, który miał w paszczy jakieś dziwne niecałe kawałki młodej dziewki. Zaniepokojony tym faktem użył zaklęcia, aby móc ją uratować. Zaczął zbierać moc i po chwili całą swą moc skierował ku niemu, a wtedy smok zaczął mocno trzepotać ponieważ bardzo się wściekł. Rozproszył skrzydła i się zesrał. Bohatera odstraszyły smocze stolce, więc szybko złapał za usta i zaczął biec jak najszybciej do karczmy by spotkać szamana Aeafdssaaspdk Quadhiadihda. Gdy po pewnym czasie dostał biegunki i zwieracz puścił, i zasrał karczmę, wtedy smok zrzygał się mu na obiad, który mu dała na koszt firmy ślepa kelnerka, ale to nie zupa, którą zamówił tylko kał pół-smoka, pół wymarłego dinozaura, który swe odchody zakopywał w gabinecie Pana Dentysty-Sadysty. Kilka dni później spotkał Ungu-Bungu, czyli kolegę, którego znał z lat żłobka. Poszli z kolegą na kilka piw, których i tak w sklepie zabrakło, ponieważ sklep był dla członków AA, którzy wykupili wcześniej polisę ubezpieczeniową na 10000 lat świetlnych, która zabezpieczała ich przed zniszczeniem ich przez inną rasę, która była nastawiona wrogo do jego armii, która liczyła niecałe 200 ludzi, ale wyszkolonych na prawdziwych władców miecza, gdy się okazało, że są oni homoseksualistami, którzy zawsze nimi byli i będą, co nie zmienia faktu, że jednak wszyscy są kretynami. Gdy dowiedzieli się, że wczorajszego wieczoru jeden z nich poszedł do tajemniczego budynku na skraju nieba, aby dowiedzieć się, o co chodzi w zagadce: "co rano chodzi, a wieczorem staje", lecz on tego nie rozumiał wcale i poszedł się upić, lecz niestety zapomniał o żołądku, który bolał go od ery paleozoiku. Nie potyka się Jezus o własne nogi tylko o coś, o coś, co ma trzygłowy i chodzi z rękoma do okoła swoich głów. Gdy szedł z góry "Górka" spostrzegł postać, która jadła serowy makowiec, więc się poczęstował. Ale niestety makowiec był zakażony sepsą. Niestety bakterie sepsy zmutowały naszego bohatera, który dostał pajęczą chorobę układu pokarmowego. Bohater nie wiedząc, że jest chory Urwał sobie nogę, gdy było już zbyt późno na robienie kiślu śledziowego zgniłego ze starości. Wtem wpadł na pomysł, który zrewolucjonizował gospodarkę rynku śledziowego na wschodnim wybrzeżu Morza Zasiedmiogórogrodu, które leży poza strefą bombardowania zdziczałych śledzi afrykańskich pływających na tarło koło cieśniny Beringa. Wtem nasz bohater zesrał się do Talerza królowej Wiktorii, ponieważ wysrał czaszkę swym uchem i wysrał też kręgosłup lateksowy, ale wytrzymały. Włożył palec do Oka Saurona, bo miał pierścień na swym małym oślizgłym, nażelowanym włosie z rozdwojoną końcówką i polerowanym drucianą szczotką osmarowaną paskudnym kupskiem z dupy zassanym. I wtem nasz bohater z trzema zębami w kształcie okrągłej, miedzianej, paskowanej głowicy post-nuklearnej z zaburzeniami osobowości, postanowił zaskoczyć wszystkich i schował się we własnej dupie. Wtem usłyszał dziwne głosy z pobliskich krzaków. Pobiegł więc tam i puścił bąka. Jednakże pola marihuany wyschły z powodu oscylacji i interferencji fal dźwiękowych z piosenki techno-popowej. Pierdolnął go piorun, ale gładka jak murzyn po deszczu, blondi przyjaciółka, pomogła mu wyjąć lasso, aby tymże lassem strzelić w czoło murzyna po deszczu. Dziadek dalej ma wąsy, bo wykrztusił kłaczek, a babcia nie miała mlecznych zębów, bo wspomniany kowal jadł wodzionkę palcami nóg swej babci. Przyszły krasnoludki do kredensu po wodę z kranu bo w wannie zabrakło mikroelementów z kranu zepsutego przez hydraulika, bo zjadł dużo "Kreta" na czczo, bo jajka mu przyrastając do pachy rozpękły się na dwa bezkształtne ciałka zielone do fotosyntezy. Nasz dzielny kowal wypił Cherry Coke w ułamku sekundy i poszedł po olejek do opalania, ale doznał szoku. Złapał więc za swój niezawodny, wodoodporny, przeciwpożarowy płaszcz plastikowy - zwłaszcza - anty szokowy i chroniący zęby przed erozją wietrzną oraz wodną. Spadł z krawężnika na krzywą rurę od odkurzacza umyślnie tam pozostawioną przez hrabiego Montgomerego, który udusił swą żonę w

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Śro 20:11, 03 Wrz 2008    Temat postu:

Raz pewien kowal zrobił sobie loda, a następnie poszedł do kuchni po noża by odciąć sobie prawą rękę, lecz zamiast ręki obciął sobie nogę i począł krwawić tak obficie, że z rosołu zrobił pomidorówkę z ryżem i serowym serem mięśni z glukozą i szerokim pasmem witamin wzmacniającymi umysł i ciało oraz duszę. Jednak i to nie powstrzymało krwawienia, więc postanowił zasięgnąć porady druida z odległej krainy leżącej za zachód od wielkiej twierdzy orków, której cienia padają po same krańce Gór Smoka. Druid odpowiedział, że z takimi obrażeniami sobie sobie chyba nie poradzi, ponieważ są jak na jego moce zbyt silne. Jednak Druid kazał odstawić taniec Augumaoqapkenuzewnokleoński, który poniekąd miał zdobyć przychylność bogów, aby pomogli mu zatamować krwawienie, ale tylko na określony czas, gdyż zapomniał pewnego wspomnianego w księdze "Tańców Dziwnych" niezawodnego sposobu, który umożliwiałby dalsze leczenie i przywrócił mu stan zdrowia na "Zdrowy jak Koń". Posłuchawszy druida poszedł najpierw do mięsnego sklepu, aby kupić pół kilo wódki. Kiedy ją kupił, zaczął ją dziwnie tarmosić, aż wreszcie odłożył trunek na ławkę i sobie odpoczął. Po kilku chwilach widział przed sobą postać smukłego pół-smoka, który miał w paszczy jakieś dziwne niecałe kawałki młodej dziewki. Zaniepokojony tym faktem użył zaklęcia, aby móc ją uratować. Zaczął zbierać moc i po chwili całą swą moc skierował ku niemu, a wtedy smok zaczął mocno trzepotać ponieważ bardzo się wściekł. Rozproszył skrzydła i się zesrał. Bohatera odstraszyły smocze stolce, więc szybko złapał za usta i zaczął biec jak najszybciej do karczmy by spotkać szamana Aeafdssaaspdk Quadhiadihda. Gdy po pewnym czasie dostał biegunki i zwieracz puścił, i zasrał karczmę, wtedy smok zrzygał się mu na obiad, który mu dała na koszt firmy ślepa kelnerka, ale to nie zupa, którą zamówił tylko kał pół-smoka, pół wymarłego dinozaura, który swe odchody zakopywał w gabinecie Pana Dentysty-Sadysty. Kilka dni później spotkał Ungu-Bungu, czyli kolegę, którego znał z lat żłobka. Poszli z kolegą na kilka piw, których i tak w sklepie zabrakło, ponieważ sklep był dla członków AA, którzy wykupili wcześniej polisę ubezpieczeniową na 10000 lat świetlnych, która zabezpieczała ich przed zniszczeniem ich przez inną rasę, która była nastawiona wrogo do jego armii, która liczyła niecałe 200 ludzi, ale wyszkolonych na prawdziwych władców miecza, gdy się okazało, że są oni homoseksualistami, którzy zawsze nimi byli i będą, co nie zmienia faktu, że jednak wszyscy są kretynami. Gdy dowiedzieli się, że wczorajszego wieczoru jeden z nich poszedł do tajemniczego budynku na skraju nieba, aby dowiedzieć się, o co chodzi w zagadce: "co rano chodzi, a wieczorem staje", lecz on tego nie rozumiał wcale i poszedł się upić, lecz niestety zapomniał o żołądku, który bolał go od ery paleozoiku. Nie potyka się Jezus o własne nogi tylko o coś, o coś, co ma trzygłowy i chodzi z rękoma do okoła swoich głów. Gdy szedł z góry "Górka" spostrzegł postać, która jadła serowy makowiec, więc się poczęstował. Ale niestety makowiec był zakażony sepsą. Niestety bakterie sepsy zmutowały naszego bohatera, który dostał pajęczą chorobę układu pokarmowego. Bohater nie wiedząc, że jest chory Urwał sobie nogę, gdy było już zbyt późno na robienie kiślu śledziowego zgniłego ze starości. Wtem wpadł na pomysł, który zrewolucjonizował gospodarkę rynku śledziowego na wschodnim wybrzeżu Morza Zasiedmiogórogrodu, które leży poza strefą bombardowania zdziczałych śledzi afrykańskich pływających na tarło koło cieśniny Beringa. Wtem nasz bohater zesrał się do Talerza królowej Wiktorii, ponieważ wysrał czaszkę swym uchem i wysrał też kręgosłup lateksowy, ale wytrzymały. Włożył palec do Oka Saurona, bo miał pierścień na swym małym oślizgłym, nażelowanym włosie z rozdwojoną końcówką i polerowanym drucianą szczotką osmarowaną paskudnym kupskiem z dupy zassanym. I wtem nasz bohater z trzema zębami w kształcie okrągłej, miedzianej, paskowanej głowicy post-nuklearnej z zaburzeniami osobowości, postanowił zaskoczyć wszystkich i schował się we własnej dupie. Wtem usłyszał dziwne głosy z pobliskich krzaków. Pobiegł więc tam i puścił bąka. Jednakże pola marihuany wyschły z powodu oscylacji i interferencji fal dźwiękowych z piosenki techno-popowej. Pierdolnął go piorun, ale gładka jak murzyn po deszczu, blondi przyjaciółka, pomogła mu wyjąć lasso, aby tymże lassem strzelić w czoło murzyna po deszczu. Dziadek dalej ma wąsy, bo wykrztusił kłaczek, a babcia nie miała mlecznych zębów, bo wspomniany kowal jadł wodzionkę palcami nóg swej babci. Przyszły krasnoludki do kredensu po wodę z kranu bo w wannie zabrakło mikroelementów z kranu zepsutego przez hydraulika, bo zjadł dużo "Kreta" na czczo, bo jajka mu przyrastając do pachy rozpękły się na dwa bezkształtne ciałka zielone do fotosyntezy. Nasz dzielny kowal wypił Cherry Coke w ułamku sekundy i poszedł po olejek do opalania, ale doznał szoku. Złapał więc za swój niezawodny, wodoodporny, przeciwpożarowy płaszcz plastikowy - zwłaszcza - anty szokowy i chroniący zęby przed erozją wietrzną oraz wodną. Spadł z krawężnika na krzywą rurę od odkurzacza umyślnie tam pozostawioną przez hrabiego Montgomerego, który udusił swą żonę w małej studzience kanalizacyjnej.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ar




Dołączył: 29 Kwi 2008
Posty: 622
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bliżej niż dalej ;)

PostWysłany: Pon 16:26, 22 Wrz 2008    Temat postu:

Raz pewien kowal zrobił sobie loda, a następnie poszedł do kuchni po noża by odciąć sobie prawą rękę, lecz zamiast ręki obciął sobie nogę i począł krwawić tak obficie, że z rosołu zrobił pomidorówkę z ryżem i serowym serem mięśni z glukozą i szerokim pasmem witamin wzmacniającymi umysł i ciało oraz duszę. Jednak i to nie powstrzymało krwawienia, więc postanowił zasięgnąć porady druida z odległej krainy leżącej za zachód od wielkiej twierdzy orków, której cienia padają po same krańce Gór Smoka. Druid odpowiedział, że z takimi obrażeniami sobie sobie chyba nie poradzi, ponieważ są jak na jego moce zbyt silne. Jednak Druid kazał odstawić taniec Augumaoqapkenuzewnokleoński, który poniekąd miał zdobyć przychylność bogów, aby pomogli mu zatamować krwawienie, ale tylko na określony czas, gdyż zapomniał pewnego wspomnianego w księdze "Tańców Dziwnych" niezawodnego sposobu, który umożliwiałby dalsze leczenie i przywrócił mu stan zdrowia na "Zdrowy jak Koń". Posłuchawszy druida poszedł najpierw do mięsnego sklepu, aby kupić pół kilo wódki. Kiedy ją kupił, zaczął ją dziwnie tarmosić, aż wreszcie odłożył trunek na ławkę i sobie odpoczął. Po kilku chwilach widział przed sobą postać smukłego pół-smoka, który miał w paszczy jakieś dziwne niecałe kawałki młodej dziewki. Zaniepokojony tym faktem użył zaklęcia, aby móc ją uratować. Zaczął zbierać moc i po chwili całą swą moc skierował ku niemu, a wtedy smok zaczął mocno trzepotać ponieważ bardzo się wściekł. Rozproszył skrzydła i się zesrał. Bohatera odstraszyły smocze stolce, więc szybko złapał za usta i zaczął biec jak najszybciej do karczmy by spotkać szamana Aeafdssaaspdk Quadhiadihda. Gdy po pewnym czasie dostał biegunki i zwieracz puścił, i zasrał karczmę, wtedy smok zrzygał się mu na obiad, który mu dała na koszt firmy ślepa kelnerka, ale to nie zupa, którą zamówił tylko kał pół-smoka, pół wymarłego dinozaura, który swe odchody zakopywał w gabinecie Pana Dentysty-Sadysty. Kilka dni później spotkał Ungu-Bungu, czyli kolegę, którego znał z lat żłobka. Poszli z kolegą na kilka piw, których i tak w sklepie zabrakło, ponieważ sklep był dla członków AA, którzy wykupili wcześniej polisę ubezpieczeniową na 10000 lat świetlnych, która zabezpieczała ich przed zniszczeniem ich przez inną rasę, która była nastawiona wrogo do jego armii, która liczyła niecałe 200 ludzi, ale wyszkolonych na prawdziwych władców miecza, gdy się okazało, że są oni homoseksualistami, którzy zawsze nimi byli i będą, co nie zmienia faktu, że jednak wszyscy są kretynami. Gdy dowiedzieli się, że wczorajszego wieczoru jeden z nich poszedł do tajemniczego budynku na skraju nieba, aby dowiedzieć się, o co chodzi w zagadce: "co rano chodzi, a wieczorem staje", lecz on tego nie rozumiał wcale i poszedł się upić, lecz niestety zapomniał o żołądku, który bolał go od ery paleozoiku. Nie potyka się Jezus o własne nogi tylko o coś, o coś, co ma trzygłowy i chodzi z rękoma do okoła swoich głów. Gdy szedł z góry "Górka" spostrzegł postać, która jadła serowy makowiec, więc się poczęstował. Ale niestety makowiec był zakażony sepsą. Niestety bakterie sepsy zmutowały naszego bohatera, który dostał pajęczą chorobę układu pokarmowego. Bohater nie wiedząc, że jest chory Urwał sobie nogę, gdy było już zbyt późno na robienie kiślu śledziowego zgniłego ze starości. Wtem wpadł na pomysł, który zrewolucjonizował gospodarkę rynku śledziowego na wschodnim wybrzeżu Morza Zasiedmiogórogrodu, które leży poza strefą bombardowania zdziczałych śledzi afrykańskich pływających na tarło koło cieśniny Beringa. Wtem nasz bohater zesrał się do Talerza królowej Wiktorii, ponieważ wysrał czaszkę swym uchem i wysrał też kręgosłup lateksowy, ale wytrzymały. Włożył palec do Oka Saurona, bo miał pierścień na swym małym oślizgłym, nażelowanym włosie z rozdwojoną końcówką i polerowanym drucianą szczotką osmarowaną paskudnym kupskiem z dupy zassanym. I wtem nasz bohater z trzema zębami w kształcie okrągłej, miedzianej, paskowanej głowicy post-nuklearnej z zaburzeniami osobowości, postanowił zaskoczyć wszystkich i schował się we własnej dupie. Wtem usłyszał dziwne głosy z pobliskich krzaków. Pobiegł więc tam i puścił bąka. Jednakże pola marihuany wyschły z powodu oscylacji i interferencji fal dźwiękowych z piosenki techno-popowej. Pierdolnął go piorun, ale gładka jak murzyn po deszczu, blondi przyjaciółka, pomogła mu wyjąć lasso, aby tymże lassem strzelić w czoło murzyna po deszczu. Dziadek dalej ma wąsy, bo wykrztusił kłaczek, a babcia nie miała mlecznych zębów, bo wspomniany kowal jadł wodzionkę palcami nóg swej babci. Przyszły krasnoludki do kredensu po wodę z kranu bo w wannie zabrakło mikroelementów z kranu zepsutego przez hydraulika, bo zjadł dużo "Kreta" na czczo, bo jajka mu przyrastając do pachy rozpękły się na dwa bezkształtne ciałka zielone do fotosyntezy. Nasz dzielny kowal wypił Cherry Coke w ułamku sekundy i poszedł po olejek do opalania, ale doznał szoku. Złapał więc za swój niezawodny, wodoodporny, przeciwpożarowy płaszcz plastikowy - zwłaszcza - anty szokowy i chroniący zęby przed erozją wietrzną oraz wodną. Spadł z krawężnika na krzywą rurę od odkurzacza umyślnie tam pozostawioną przez hrabiego Montgomerego, który udusił swą żonę w małej studzience kanalizacyjnej. Bystry rzemieślnik wstał

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Edward Elric




Dołączył: 16 Paź 2007
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Turek

PostWysłany: Czw 20:37, 23 Paź 2008    Temat postu:

Raz pewien kowal zrobił sobie loda, a następnie poszedł do kuchni po noża by odciąć sobie prawą rękę, lecz zamiast ręki obciął sobie nogę i począł krwawić tak obficie, że z rosołu zrobił pomidorówkę z ryżem i serowym serem mięśni z glukozą i szerokim pasmem witamin wzmacniającymi umysł i ciało oraz duszę. Jednak i to nie powstrzymało krwawienia, więc postanowił zasięgnąć porady druida z odległej krainy leżącej za zachód od wielkiej twierdzy orków, której cienia padają po same krańce Gór Smoka. Druid odpowiedział, że z takimi obrażeniami sobie sobie chyba nie poradzi, ponieważ są jak na jego moce zbyt silne. Jednak Druid kazał odstawić taniec Augumaoqapkenuzewnokleoński, który poniekąd miał zdobyć przychylność bogów, aby pomogli mu zatamować krwawienie, ale tylko na określony czas, gdyż zapomniał pewnego wspomnianego w księdze "Tańców Dziwnych" niezawodnego sposobu, który umożliwiałby dalsze leczenie i przywrócił mu stan zdrowia na "Zdrowy jak Koń". Posłuchawszy druida poszedł najpierw do mięsnego sklepu, aby kupić pół kilo wódki. Kiedy ją kupił, zaczął ją dziwnie tarmosić, aż wreszcie odłożył trunek na ławkę i sobie odpoczął. Po kilku chwilach widział przed sobą postać smukłego pół-smoka, który miał w paszczy jakieś dziwne niecałe kawałki młodej dziewki. Zaniepokojony tym faktem użył zaklęcia, aby móc ją uratować. Zaczął zbierać moc i po chwili całą swą moc skierował ku niemu, a wtedy smok zaczął mocno trzepotać ponieważ bardzo się wściekł. Rozproszył skrzydła i się zesrał. Bohatera odstraszyły smocze stolce, więc szybko złapał za usta i zaczął biec jak najszybciej do karczmy by spotkać szamana Aeafdssaaspdk Quadhiadihda. Gdy po pewnym czasie dostał biegunki i zwieracz puścił, i zasrał karczmę, wtedy smok zrzygał się mu na obiad, który mu dała na koszt firmy ślepa kelnerka, ale to nie zupa, którą zamówił tylko kał pół-smoka, pół wymarłego dinozaura, który swe odchody zakopywał w gabinecie Pana Dentysty-Sadysty. Kilka dni później spotkał Ungu-Bungu, czyli kolegę, którego znał z lat żłobka. Poszli z kolegą na kilka piw, których i tak w sklepie zabrakło, ponieważ sklep był dla członków AA, którzy wykupili wcześniej polisę ubezpieczeniową na 10000 lat świetlnych, która zabezpieczała ich przed zniszczeniem ich przez inną rasę, która była nastawiona wrogo do jego armii, która liczyła niecałe 200 ludzi, ale wyszkolonych na prawdziwych władców miecza, gdy się okazało, że są oni homoseksualistami, którzy zawsze nimi byli i będą, co nie zmienia faktu, że jednak wszyscy są kretynami. Gdy dowiedzieli się, że wczorajszego wieczoru jeden z nich poszedł do tajemniczego budynku na skraju nieba, aby dowiedzieć się, o co chodzi w zagadce: "co rano chodzi, a wieczorem staje", lecz on tego nie rozumiał wcale i poszedł się upić, lecz niestety zapomniał o żołądku, który bolał go od ery paleozoiku. Nie potyka się Jezus o własne nogi tylko o coś, o coś, co ma trzygłowy i chodzi z rękoma do okoła swoich głów. Gdy szedł z góry "Górka" spostrzegł postać, która jadła serowy makowiec, więc się poczęstował. Ale niestety makowiec był zakażony sepsą. Niestety bakterie sepsy zmutowały naszego bohatera, który dostał pajęczą chorobę układu pokarmowego. Bohater nie wiedząc, że jest chory Urwał sobie nogę, gdy było już zbyt późno na robienie kiślu śledziowego zgniłego ze starości. Wtem wpadł na pomysł, który zrewolucjonizował gospodarkę rynku śledziowego na wschodnim wybrzeżu Morza Zasiedmiogórogrodu, które leży poza strefą bombardowania zdziczałych śledzi afrykańskich pływających na tarło koło cieśniny Beringa. Wtem nasz bohater zesrał się do Talerza królowej Wiktorii, ponieważ wysrał czaszkę swym uchem i wysrał też kręgosłup lateksowy, ale wytrzymały. Włożył palec do Oka Saurona, bo miał pierścień na swym małym oślizgłym, nażelowanym włosie z rozdwojoną końcówką i polerowanym drucianą szczotką osmarowaną paskudnym kupskiem z dupy zassanym. I wtem nasz bohater z trzema zębami w kształcie okrągłej, miedzianej, paskowanej głowicy post-nuklearnej z zaburzeniami osobowości, postanowił zaskoczyć wszystkich i schował się we własnej dupie. Wtem usłyszał dziwne głosy z pobliskich krzaków. Pobiegł więc tam i puścił bąka. Jednakże pola marihuany wyschły z powodu oscylacji i interferencji fal dźwiękowych z piosenki techno-popowej. Pierdolnął go piorun, ale gładka jak murzyn po deszczu, blondi przyjaciółka, pomogła mu wyjąć lasso, aby tymże lassem strzelić w czoło murzyna po deszczu. Dziadek dalej ma wąsy, bo wykrztusił kłaczek, a babcia nie miała mlecznych zębów, bo wspomniany kowal jadł wodzionkę palcami nóg swej babci. Przyszły krasnoludki do kredensu po wodę z kranu bo w wannie zabrakło mikroelementów z kranu zepsutego przez hydraulika, bo zjadł dużo "Kreta" na czczo, bo jajka mu przyrastając do pachy rozpękły się na dwa bezkształtne ciałka zielone do fotosyntezy. Nasz dzielny kowal wypił Cherry Coke w ułamku sekundy i poszedł po olejek do opalania, ale doznał szoku. Złapał więc za swój niezawodny, wodoodporny, przeciwpożarowy płaszcz plastikowy - zwłaszcza - anty szokowy i chroniący zęby przed erozją wietrzną oraz wodną. Spadł z krawężnika na krzywą rurę od odkurzacza umyślnie tam pozostawioną przez hrabiego Montgomerego, który udusił swą żonę w małej studzience kanalizacyjnej. Bystry rzemieślnik wstał i zrobił kupę w

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Gry RPG Furlandia Strona Główna -> Offtopic Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin